Dziwna, zła karma zawisła w ostatnich miesiącach nad moimi zdjęciami. Sesje były zwykle odwoływane z najdziwniejszych powodów... Z Basia było inaczej, to miało być TE przełamanie złej passy, choc nie zapowiadało sie.Najpierw było długie ustalanie kiedy, co i jak robimy... pozniej deszcz, deszcz, deszcz i oczekiwanie na chwile przejaśnienia. Kolejna kawa i wciaż deszcz... W końcu decyzja, pieprzyć to... I to lubie. Jednak deszcz wymusił na nas szybka i zwięzła sesje, ktora i tak trwala dobre 2 godz. A deszcz wciaz padał, oczywiście przestał jak skończyliśmy.
Sesja ktora również przy okazji stała sie inspiracja do reaktywowania tego bloga... Zdjec nie ma i nie bedzie na fejsie, ani innych popularnych serwisach.
Tak wiec zapraszam do oglądania.
A tydzien pozniej odbyła sie 2 słowiańska noc folk metalowa... ale o tym innym razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz